niedziela, 24 maja 2015

Ser cytrynowy

Od powitalnego postu minęło już trochę  czasu. Przyznaję, że nie mam wiele na swoje usprawiedliwienie.

Nie jest jednak tak, że nie działo się kompletnie nic.  Przez ten czas kompletowałem wiedzę, zakupiłem m.in. bardzo polecaną książkę Ricky Carroll pt. "Domowy wyrób sera". Pozycja ta, pomijając jej niewątpliwą wartość poznawczą, wprowadziła mnie w lekką konfuzję.

Na stronie 11-tej odnalazłem bowiem takie oto zdanie: "Jeśli rozważacie kupno własnej krowy - na początek radzę wybrać rasę Jersey...". Jak do tej pory w moim mieszkaniu mieszka tylko dżdżownica, nie planowałem zakupu większych zwierząt. Ale jeżeli będę chciał kiedyś wyjść poza ramy amatorstwa to już wiem co mnie czeka.

Koniec tych dygresji, tytuł posta sugeruje, że w treści znajdzie się jakiś przepis. Otóż tak właśnie będzie.

Ser cytrynowy jest idealnym sposobem na rozpoczęcie przygody z produkcją własnego sera. Jeżeli kiedykolwiek udało Ci się z powodzeniem zaparzyć herbatę bądź zrobić jajecznicę to prawdopodobnie będziesz umiał zrobić ten właśnie ser. Nie wymaga on użycia żadnych nietypowych narzędzi i składników. Można go zrobić właściwie bez dodatkowych przygotowań. Należy on do kategorii serów miękkich do której należą też zwykły ser biały oraz twarożek. Jest bardzo subtelny i delikatny w smaku. Wyczuwalny może być też lekki posmak dżdżownicy, ale to zależy czym nawozisz swoje zioła.

Przepis zasięgnąłem z wymienionej wyżej książki. Do przygotowania sera użyłem:
  • 1,5 litra świeżego mleka (nie może to być mleko UHT!)
  • soku z dwóch cytryn
  • szczyptę soli
  • garści ziół z mojej domowej hodowli
Ponadto potrzebne będą też:
  • chustka, gaza bądź inna tkanina tego typu do odsączania skrzepu
  • garnek

Z półtora litra mleka uzyskałem około ćwierć kilograma sera.  Niestety nie mam jeszcze wagi, mogłem co prawda zastosować prawo Archimedesa do jej obliczenia, ale wpadłem na to w momencie, kiedy ser był już zjedzony.

A oto jak go przygotować.
  1. Podgrzewamy powoli mleko do około 85-93 stopni. Nie zaopatrzyłem się jeszcze w termometr do żywności, więc przyznam szczerze, że podgrzałem mleko "na oko", a raczej "na palec". Zakończyłem podgrzewanie, kiedy mleko było bardzo gorące, ale jeszcze się nie gotowało.
  2. Odstawiamy mleko z gazu, dodajemy sok z dwóch cytryn.
  3. Czekamy aż mleko podzieli się na serwatkę i skrzep. U mnie stało się to od razu po dodaniu soku z cytryny.
  4. Po 15 minutach przelewamy zawartość garnka do durszlaka wyłożonego chustką.
  5. Dodajemy dodatki, ja dodałem sól i zioła (szałwię, bazylię, tymianek).
  6. Zawiązujemy chustkę w woreczek, wieszamy w chłodnym miejscu tak, żeby serwatka się odsączyła. 
  7. Ser będzie gotowy do spożycia po około dwóch godzinach bądź w momencie gdy uznamy, że jest już wystarczająco odsączony.
  8. Budzimy żonę/męża/partnerkę/partnera, dzwonimy do sąsiadów, przyjaciół bądź całkiem obcych ludzi i zapraszamy do wspólnego posiłku. Któż bowiem chciałby jeść takie pyszności samemu?
Tym serem osiągnęliśmy poziom żłobka w hierarchii wykształcenia serowara. Nie musimy się jednak tym chwalić przed konsumentami naszego sera. Niech pozostanie to w ich nieświadomości.











2 komentarze:

  1. Proponuję jednak kupić krowę. Jakoś ją się utrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłam i potwierdzam - to naprawdę proste. Ser jest pyszny, bardzo delikatny. Ja oprócz soli dodałam kminku i trochę ziół dalmatyńskich (zioła z torebki, dlatego niestety zabrakło posmaku dżdżownicy). Na pewno to powtórzę.

    OdpowiedzUsuń