Jeżeli
faktycznie dręczy Cię myśl, że jeszcze nigdy nie zrobiłeś bądź nie
zrobiłaś własnego sera to nie musisz się już tym więcej przejmować. Nie
jesteś sam. Ja też jeszcze nie zrobiłem. Dlatego też, parafrazując słowa Marka Twaina - chyba nie chcesz za 20 lat obudzić się z myślą, że zaniedbałeś taką szansę, jaką było zrobienie własnego kawałka cheddara, bądź roquefort.
Ten blog powstał
dla mnie z nieśmiałą intencją, że być może w bliżej nieokreślonej przyszłości ktoś na niego spojrzy i może kogoś zainspiruje. Mam zamiar zapisywać w nim moje próby zrobienia własnego sera. Próby zakończone powodzeniem bądź też te nieudane. Temat wyrobu sera nie wydaje
się być bardzo prosty, więc tym bardziej lepiej uczyć się na cudzych
błędach, które planuję tutaj też dokumentować.
Dlaczego właśnie ser?
Produkcja sera jest dla mnie pewnego rodzaju sztuką. Uczy cierpliwości, a cierpliwość to cnota, jak
powiedział mi kiedyś ktoś mądry, na pewno mądrzejszy ode mnie. Uwielbiam sery, podejmowałem nawet
próby przejścia na weganizm, ale istnienie sera skutecznie te próby
uniemożliwiało.
Ponadto produkcja sera dobrze wpisuje się w "analogowe" zainteresowania mojej rodziny.
Mój
ojciec robi wino z winogron rosnących w ogrodzie w Zgierzu, matka chleb,
ocet i wiele innych fajnych rzeczy, więc ja mogę przynajmniej spróbować
robić ser.
Szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć, że wyrób sera jest już moją pasją. Jest jednak szansa, że dzięki prowadzaniu tego bloga takową się stanie. Zresztą samo prowadzenie tego bloga jest pewnego rodzaju zobowiązaniem przed światem, czymś na kształt "wyjścia z szafy", a w tym przypadku raczej wyjściem z kuchni.
Teraz kiedy "coming out" mam już za sobą to nie mam już wyboru i muszę przyłożyć
się trochę poważniej do tego tematu. Nie chciałbym bowiem, żeby
ten pierwszy post był jednocześnie ostatnim.
Na koniec tego pierwszego postu, chciałbym podziękować pewnej młodej damie, której blog ten zawdzięcza swój tytuł.
A zatem do dzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz