Dzisiejszy wpis jest dość nietypowy. Nie podam żadnego nowego przepisu na ser czy też wyrób seropodobny.
Chciałem Wam zaprezentować książkę, która spowodowała u mnie prawdziwy serowy zawrót głowy. Pozycję tą podrzucił mi mój przyjaciel Andrzej, jeden z najnowszych krakowskich fanów wyrobu sera (chylę czoła Andrzej).
Nie jest to zwykła książka. To prawdziwy katechizm, Biblia serowarstwa. Czterysta trzydzieści pięć stron tekstu z pierwszej połowy wieku. Dwudziestego wieku. Dokładnie z 1922 roku. Wydanie drugie poprawione, do którego dostęp otrzymałem datowane jest na rok 1951.
Tytuł tej Biblii to "Praktyczne serowarstwo". Autorem jest Jan Licznerski, wydawcą Warszawskie Wydawnictwa Techniczne. Wydrukowano w drukarni im. "Rewolucji październikowej".
Książka ta prowadzi nas od historii polskiego serowarstwa, poprzez chemiczne, biologiczne aspekty różnych rodzajów mleka, bakterii, enzymów aż do szczegółowego opisu procesu tworzenia sera.
Czyli wyjaśnia to wszystko, czego nie rozumiałem (i czego w dalszym ciągu nie rozumiem, bo książkę zdążyłem ledwo przejrzeć). Całą alchemię produkcji sera. Co z czego wynika, co na co ma wpływ. Odpowiada na szereg pytań, na które odpowiedzi nie znajdziecie w zwykłej książce, bądź blogu z przepisami (włącznie z moim blogiem).
Biblia serowarstwa |
Smaczku niech doda fakt, że możemy napotkać się na odkurzone słownictwo serowarskie, książka wydana jest w klimacie epoki, czyli lat pięćdziesiątych.
Innymi słowy jest to pozycja dla osób, które chcą wejść w temat sera głębiej, którym nie wystarczy tylko zwykły przepis, ale które chcą zrozumieć na czym naprawdę polega produkcja sera.
Genialna książka. Trafiłem na nią przypadkiem parę tygodni temu. Fajnie, że ktoś ją udostępnił w sieci.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Sam od czasu do czasu próbuję swoich sił w serowarstwie i uważam, że nigdy za wiele wymiany doświadczeń. Zwłaszcza na poziomie domowo-amatorskim. Życzę wielu wspaniałych tekstów i z ciekawością czekam na kolejne wpisy. Pozdrawiam serdecznie :D
Bardzo dziękuję za komentarz. Wiem, że zaniedbuję bloga ale takie komentarze mnie motywują. Zajrzę też na Twojego :)
OdpowiedzUsuń